poniedziałek, 31 października 2011

Szczęście jest w każdym z nas (II część opowieści)

   Jak wcześniej, wybraliśmy się na spacer nad Wartę.Był środek lata, więc woda nadawała się idealnie do kąpieli. Spacer brzegiem rzeki, w tle prom, służący do przeprawy na drugą stronę i słońce górujące na niebie. Później udaliśmy się do jej domu. Oglądaliśmy jakąś komedię romantyczną. Gdy główni bohaterowie się całowali, zrobiło się strasznie cicho. Serce zaczęło mi mocniej bić. Świat jakby stanął w miejscu. Spojrzałem jej głęboko w oczy - w te piękne, niebieskie, niczym głębiny oceanu, oczy. Powoli zbliżyłem usta do jej ust. Nie protestowała. To był mój pierwszy pocałunek. Po tym byliśmy już parą. Zaczął się kolejny etap w moim życiu, który z biegiem czasu różnie oceniam. Z całą pewnością był wyjątkowy. Łączyło nas wiele, ale i wiele nas dzieliło. To było naszą siłą.
   Codziennie czytałem i słuchałem słów wyznawanej miłości. Był to dla mnie jej hymn. Czas mierzyłem częstotliwością kontaktów z Beatą. Poranek zaczynał się podobnie jak noc: rozmową przez telefon. Każda chwila była czekaniem na nią. Każde kobiece oczy koloru błękitnego przypominały mi o niej. Prosiłem Boga, by nigdy tego nie kończył. Przeżywałem z Beatą wspaniałe momenty, chwile, które do dziś zapierają mi dech w piersiach. To z nią wkraczałem w świat miłosnych uniesień. To ona nauczyła mnie kochać drugą osobę ponad wszystko. W życiu nie ma nic ważniejszego od miłości. Kochałem ją jak nikogo do tej pory. Każda moja myśl biegła do niej.
   Aż nadszedł pamiętny wrześniowy dzień. 15.09.2007. Był to najszczęśliwszy dla mnie dzień. Słowa wtedy usłyszane zapisałem głęboko w sercu. Dla chłopaka marzeniem jest to usłyszeć. "Wczoraj zrozumiałam, że to z tobą chcę spędzić resztę życia." Zdanie to przewróciło mi w głowie. W tej jednej chwili zrozumiałem wiele. Ta dziewczyna miała być moją żoną i matką moich dzieci. Szczęście jest możliwe do osiągnięcia. Kryje się w naszym sercu. Wystarczy je tylko poszukać.

niedziela, 30 października 2011

Początek

   Kilkakrotnie pisałem o kobiecie. Wszystkie mówiły o tym, co działo się po tym wydarzeniu. Teraz nadszedł czas, by opisać całą historię, od początku do końca. To, co przeczytacie nie jest niezwykłe, ale z pewnością przepełnione jest smutkiem. Oto moja historia: opowieść o miłości, zdradzie i odkupieniu.
   W moim życiu liczyła się jak dotąd jedna kobieta. Pisząc to teraz, nadal tak jest. "Moja Beatko" - nie wypowiadałem tego przez 4 lata. Ot, zwykłą, krótka miłość. Choć ta historia trwała tylko 3 miesiące, na zawsze pozostanie wyryta w moim sercu. Kiedy się kocha, to tylko szczerze, prawda?
   Całość zaczęła się jakoś dziwnie. To nie była zwykła znajomość. W zasadzie nawet nie słyszałem wtedy jej głosu. Otrzymałem sms z informacją, czy chcę porozmawiać z nieznajomą.
   "Mam na imię Beata, jestem z miejscowości X i chodzę do technikum. A ty?" Pytanie to rozpoczęło niesamowity etap w moim życiu. Pisaliśmy ze sobą około dwóch tygodni, po czym postanowiliśmy się spotkać. Niestety, X było oddalone od mojego domu o 30 km, więc rower był moim jedynym środkiem transportu. Po drodze do Beaty spotykałem wielu ciekawych ludzi. Najważniejsze jednak było dla mnie drugie spotkanie z tą dziewczyną.


Z powodu rozpiętości materiału, opowieść tę będę publikował w odcinkach.

czwartek, 27 października 2011

Kwiaciarka z Dworca Głównego

Historia opisuje wydarzenia z dnia 26.05.2010. roku

Jeżdżąc codziennie do pracy, mijałem pewną kwiaciarkę na Dworcu Głównym kolei w Poznaniu. Ta niestrudzona kobieta codziennie przychodziła w to samo miejsce, sprzedając kwiaty. W Dzień Matki pojawiła się również.
Niestety, nie miałem wystarczającej ilości pieniędzy, by kupić kwiaty i bilet powrotny do domu. Poprosiłem kwiaciarkę, by trochę opuściła cenę. Kwiaciarka zgodziła się dać mi kwiaty za darmo, żebym zapłacił  wtedy, kiedy je zarobię.
Ten gest całkowicie odmienił moje spojrzenie na drugiego człowieka. Stałem się bardziej ufny i zacząłem dostrzegać więcej dobrych rzeczy w życiu. Czasem niewielkie rzeczy potrafią wywołać prawdziwą rewolucję naszego serca. Wówczas dokonuje się jakby przewartościowanie niepokornej duszy, która staje się promykiem słońca po czarnej jej rozpaczy.
Wiara w to, że owe niewielkie czyny zmieniają serce prowadzi mnie przez życie i napełnia radością. Do pełni szczęścia człowiekowi potrzebny jest drugi człowiek.

piątek, 21 października 2011

Śmierć miłości

    Tak wiele minęło czasu. Tyle zmarnowanych dni, miesięcy i lat. Mimo to, ciągle pamiętam, jakby to było wczoraj. Wszystkie dni razem i każdy z osobna zdają się wołać, jak bardzo było to dla mnie ważne. Każdy dzień rozpoczynał nową historię, a wszystkie razem tworzyły niesamowite uczucie. Czy można kogoś kochać bez opamiętania? Jak długo trwa miłość? Chwilami zastanawiam się, do czego to wszystko prowadzi.
    Minęły 4 lata i 9 dni. Tyle czasu nie jestem już z osobą, która była dla mnie najważniejsza. Cały ten czasu zszedł na wspominanie ulotnych chwil. gorącego uczucia, namiętności i pożądania. Świat nie stanął w miejscu, nie jest już taki sam. Mój świat skończył się 12. października 2007. roku. Wtedy to odeszła osoba, która miała być ze mną do końca mych dni. Jedno słowo, jedno wspomnienie, jedna śmierć. Jedno zdanie: "Możemy zostać przyjaciółmi", zmienia wszystko i rujnuje życie.
    Są różne rodzaje śmierci. Jedni umierają ze starości, drudzy w wypadkach, a inni z powodu zabójstwa czy chorób. Ja żyję, choć umarłem już dawno temu. Moja śmierć ma na imię Beata.

    Za wszelkie personalne odniesienia przepraszam. Nie było moją intencją, aby ktoś był dotknięty  moim postem.

środa, 19 października 2011

Czekając na lepsze jutro

Wiktor Hugo napisał: "Dusza wyniosła i pogodna, niedostępna niskim żądzom i przyziemnym wzruszeniom, górując nad chmurami i cieniami tego świata, nad szaleństwami, kłamstwem, nienawiścią, próżnością i nędzą, zamieszkuje błękity niebios i czuje tylko głębokie, ukryte wstrząsy losu."
Nie pozwól,  by strach przed klęską zlikwidował w tobie radość z przelotnych romansów, nieszczęśliwych miłości, radosnych poranków, wspomnień objęć i niekończących się miłości.
Czasami bolesne wspomnienia z przeszłości paraliżują nas i nie pozwalają, by w naszym sercu zakwitł kwiat miłości. Niekiedy warto zaryzykować, aby przekonać się, że życie warte jest swojej ceny. Nie zapominajmy, że po każdej burzy wschodzi słońce, a człowiek jest osobną wyspą.
Nie dopuść, by twe obawy przed klęską zabiły w tobie chęć działania. Twa dusza unosi się w powietrzu, w świecie i tylko pragnie, byś w swoje ręce wziął życie i czerpał radość z niego. Spraw, by twój duch zamieszkiwał błękity niebios i był ponad całym złem współczesnego świata.
Na samym końcu, u kresu twej wędrówki w tym życiu, będziesz mógł powiedzieć, że było ono tego warte, by przeżyć je raz jeszcze. Chmury i burze, wokół których przechodziłeś, pozostaną tylko symbolem śmierci, z której objęć się wyrwałeś.

Prawdziwe poznanie szczęścia

Dong, mieszkaniec Krainy Kwiatu Lotosu, szukał pełni szczęścia. Podróżował po całym znanym mu świecie - od Krainy Wiszących Ogrodów do Krainy Żółtego Morza, by znaleźć radość w przyrodzie. Jego wędrówka trwała kilkanaście lat, lecz nie odniosła pożądanego efektu. Umarł on w sędziwym wieku i nieświadomości.
Mistrz Quenqi przypomniał postać Donga, który zapomniał odbyć najważniejszej podróży w swoim życiu - podróży w głąb własnej duszy. Tylko człowiek, który pozna siebie dogłębni, jest w stanie osiągnąć pełnię szczęścia. Wie on wówczas wszystko o swoich wadach i jest w stanie je zwalczyć. Poznawanie własnego szczęścia wzmacnia nas, a każda próba zwycięstwa nad owymi niedoskonałościami potrafi wzmocnić naszego ducha.
Często szukamy szczęścia poza nami, a nie dostrzegamy go, gdy jest ono blisko nas. Każdy dzień jest powodem do szczęścia.

niedziela, 16 października 2011

Czy czas leczy rany?

Tak wiele minęło czasu. Serce me odmierza go ruchem słońca pośród dnia i ruchem gwiazd nocą, Niezliczone momenty łezi tęsknoty są dla mnie niczym chleb dla głodnego. Nie ma już miłości. Smutek i ból są codziennością. Wiara umiera w pożodze moich namiętności. Jak nazwać stan, w którym się znajduję? Czy ma on jakieś imię? I czemu Bóg chciał tego dla mnie? Jaki jest sens tej całej sytuacji?
Miłość może mieć dwa oblicza. Jakże są one od siebie różne i jakże podobne, jakże są od siebie oddalone, a jednak są bliskie. Cienka jest granica pomiędzy radością, a smutkiem. Każdy dzień spędzony z nią zaczynam przeżywać od nowa. Tylko tym razem sam. Wszystko jest jakby cieniem tego, co było wcześniej. Ta ciemna smuga snuje się za mną, nie dając mi chwili wytchnienia. Jak wymazać z serca miłość? Czy da się zapomnieć chwile radości i łzy smutku?
Moja miłość nie istnieje. Nie jestem jeszcze na nią gotowy, mimo, że minęły 4 lata i 4 dni. 4 długie lata bólu, łez, samotności i niezrozumienia. Jak mógłbym dać temu upust? Jak zapomnieć?

Samotność wśród tłumu - wyspa

Na oceanie jest archipelag wysp. Urzeka on swoją urodą niejednego człowieka. Baza hotelowa jest wręcz doskonała na każdej z wysp oprócz jednej. BYłą piękna ale bez śladu człowieka na swym terenie. Bezkresna puszcza porastała całą jej powierzchnię.
-Nic ciekawego nie ma na tej wyspie - mówili jedni
-Lepiej omijać ją, nie warto tam iść - wtórowali inni
Ale w tej wyspie było coś niezwykłego. Ten dziewiczy las krył w sobie jakąś magię, którą pokusił się zbadać pewien odkrywca. Początkowo nic ciekawego nie znalazł. Tylko drzewa i krzewy, niektóre w fatalnym stanie. Widok ten odstraszył badacza., lecz nie cofnął on się w poznawaniu tej wyspy. Posuwając się dalej, zauważył magiętego miejsca. Niewielka góra, z którekj wypływa małe źródełko, dając początek biegowi rzeki zafascynowała go. Nietknięta przyroda zdawała się mówić, iż jest to, czego szukał. Serce tej wyspy było jakby powrotem do początków cywilizacji. Wielki las, rzeka, źródełko pozostawało takie samo jak przed wiekami. Bogactwo krainy oczarowało go. Badacz pomyślał, że powinien tu wrócić.
Ludzie często odwracają się od tych, którzy nie są tacy jak oni. Nie akceptują ich, traktują jak umarłych. A zazwyczaj wystarczy tylko odrobina zrozumienia, a można poznać ich piękne wnętrze. Ale wolimy dostosować się do reszty, mówimy to, co inni i zachowujemy sięjak oni. Czy warto?