czwartek, 29 września 2011

Inna strona życia ( Detektyw miłość)

Ludzie często ulegają pozorom. Pierwsze wrażenie, pierwsza myśl wydają się ciekawe, atrakcyjne i doskonale pasują do naszych podejrzeń, czy uprzedzeń.

Jestem detektywem. Moi klienci nazywają mnie detektyw miłość, ponieważ zajmuję się sprawami o zdrady małżeńskie, śledzę współmałżonków, by w sądzie przedstawić dowody niewierności.
Z pozoru sprawa ta była taka sama jak inne. Kobieta prosiła mnie, by sprawdzić przyczyny częstych nieobecności męża w domu. Zlecenie zaczynało się tak samo jak każde inne. Jak się później okazało były to tylko pozory.
Mężczyzna codzień zjawiał się w domu kilka godzin po pracy. Każdego dnia spotykał się z młodą, atrakcyjną kobietą. Wydawało mi się, że żona ma rację. Mąż spotykał się z kobietą w kawiarni. Rozmawiali, śmiali się, jak gdyby byli kochankami. Z moich informacji wynikało, że trwało to już kilka miesięcy. Miałem wystarczające dowody, by pokazać je żonie - mnóstwo zdjęć tych dwoje.
Postanowiłem jednak jeszcze nie kończyć sprawy. Chciałem poznać tę kobietę. Po jednym ze spotkań z mężem postanowiłem ją  śledzić. Poznałem miejsce jej zamieszkania. Czas najwyższy, by poznać jej harmonogram dnia.
Codzień rano wychodziła z domu. Wsiadała w samochód i wysiadała pod jednym z budynków. Jak się później okazało, było to jej miejsce pracy. Pracowała w fundacji, która wspomagała leczenie osób niepełnosprawnych i ciężko chorych. Po pracy spotykała się z pewnym mężczyzną z dzieckiem. Następnie wszyscy trzej udali się do kawiarni, gdzie czekał już mąż. Widać było, że wszyscy dobrze się znają. Pierwszy raz postanowiłem podsłuchać rozmowę.
Okazało się, że mąż jest pracodawcą tego mężczyzny. Chłopiec był synkiem tego pracownika. Mężczyzna zwrócił się o pomoc do swojego szefa, by ten pomógł sfinansować leczenie dziecka, a kobieta, z którą mąż się spotykał była pracownicą fundacji, do której należał synek pracownika.
Te wszystkie zdjęcia wraz z moimi wyjaśnieniami przedstawiłem żonie, która była wyraźnie zaskoczona, ale szczęśliwa z obrotu spraw. Postanowiła osobiście podziękować mężowi za dobre serce.
Mąż na dobre związał się z fundacją. Pomaganie ludziom, altruizm to było to, czego w życiu szukał. W końcu każdy z nas może pomagać innym. Każdy z nas, jeśli tylko chce, jest w stanie przekazać część swego serca drugiej osobie.

1 komentarz:

  1. Mówi się, że nawet zjedzenie z kimś beczki soli nie wystarczy, by go dobrze poznać. Bardzo łatwo jest oceniać kogoś po pozorach, stereotyp potrafi zniewolić myślenie i upośledzić osąd. Dobrze pamiętam słowa jednej z moich nauczycielek, która uparcie twierdziła, że każdy, kto nosi czarne ubrania, jest satanistą. Na moje stwierdzenie, że w takim razie każdy ksiądz jest wyznawcą szatana - wszakże czarna sutanna to obowiązkowy mundurek dla czcicieli diabła! - nie znalazła odpowiedzi. Ludzie nie chcą zrozumieć altruizmu, jest dla nich wynaturzeniem. Dużo prościej posądzić kogoś o zdradę lub nieczyste zamiary. Bo to dla nich przecież nienormalne, że można być tak po prostu, bez powodu, dobrym.

    OdpowiedzUsuń