niedziela, 16 października 2011

Czy czas leczy rany?

Tak wiele minęło czasu. Serce me odmierza go ruchem słońca pośród dnia i ruchem gwiazd nocą, Niezliczone momenty łezi tęsknoty są dla mnie niczym chleb dla głodnego. Nie ma już miłości. Smutek i ból są codziennością. Wiara umiera w pożodze moich namiętności. Jak nazwać stan, w którym się znajduję? Czy ma on jakieś imię? I czemu Bóg chciał tego dla mnie? Jaki jest sens tej całej sytuacji?
Miłość może mieć dwa oblicza. Jakże są one od siebie różne i jakże podobne, jakże są od siebie oddalone, a jednak są bliskie. Cienka jest granica pomiędzy radością, a smutkiem. Każdy dzień spędzony z nią zaczynam przeżywać od nowa. Tylko tym razem sam. Wszystko jest jakby cieniem tego, co było wcześniej. Ta ciemna smuga snuje się za mną, nie dając mi chwili wytchnienia. Jak wymazać z serca miłość? Czy da się zapomnieć chwile radości i łzy smutku?
Moja miłość nie istnieje. Nie jestem jeszcze na nią gotowy, mimo, że minęły 4 lata i 4 dni. 4 długie lata bólu, łez, samotności i niezrozumienia. Jak mógłbym dać temu upust? Jak zapomnieć?

1 komentarz:

  1. Mówią, że czas leczy rany. Uważam, że to nie do końca prawda. Czas uczy nas jedynie, jak zagłuszać ból. Jak funkcjonować, oddychając rozpaczą. W jaki sposób zachować pozory normalności. Bo przecież wokół nas tyle piękna, radości, tyle uśmiechów i marzeń. Rozglądam się dookoła, i widzę roześmiane twarze. Ale nie czuję się sama. Usta tych ludzi jakby bez udziału woli wykrzywiają się w słodki kształt serca. Tylko oczy płoną jakimś przedziwnym, zimnym ogniem.
    Mijam codziennie wielu szczęśliwych ludzi. Jeszcze nie umiem odwzajemnić tego uśmiechu, moja maska jest wciąż niedoskonała. Czasem tylko nasze oczy spotykają się na moment, i wtedy widzę, czuję, mogę dotknąć tego smutku. Przemyka gdzieś pod powiekami, jak niechciany gość.
    Wtedy wiem, że oni już dzisiaj otrzymali od życia dar, który kiedyś będzie też moim udziałem.
    Więcej czasu.

    OdpowiedzUsuń