piątek, 21 października 2011

Śmierć miłości

    Tak wiele minęło czasu. Tyle zmarnowanych dni, miesięcy i lat. Mimo to, ciągle pamiętam, jakby to było wczoraj. Wszystkie dni razem i każdy z osobna zdają się wołać, jak bardzo było to dla mnie ważne. Każdy dzień rozpoczynał nową historię, a wszystkie razem tworzyły niesamowite uczucie. Czy można kogoś kochać bez opamiętania? Jak długo trwa miłość? Chwilami zastanawiam się, do czego to wszystko prowadzi.
    Minęły 4 lata i 9 dni. Tyle czasu nie jestem już z osobą, która była dla mnie najważniejsza. Cały ten czasu zszedł na wspominanie ulotnych chwil. gorącego uczucia, namiętności i pożądania. Świat nie stanął w miejscu, nie jest już taki sam. Mój świat skończył się 12. października 2007. roku. Wtedy to odeszła osoba, która miała być ze mną do końca mych dni. Jedno słowo, jedno wspomnienie, jedna śmierć. Jedno zdanie: "Możemy zostać przyjaciółmi", zmienia wszystko i rujnuje życie.
    Są różne rodzaje śmierci. Jedni umierają ze starości, drudzy w wypadkach, a inni z powodu zabójstwa czy chorób. Ja żyję, choć umarłem już dawno temu. Moja śmierć ma na imię Beata.

    Za wszelkie personalne odniesienia przepraszam. Nie było moją intencją, aby ktoś był dotknięty  moim postem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz